Chodziłem sobie po tym Egipcie i chodziłem - ogólnie rzecz biorąc żadnej Egipcjanki nie znalazłem - nie mówiąc już o łapaniu za tyłeczek, podrywaniu, a jakimś lodziku nie wspominając. Pogoda była zupełnie niesezonowa - 40 stopni w cieniu - a w Polsce jesień... I jak tu żyć? Człowiekowi chce się coś zakutasić - a tu nic.... Pała świerzbiała mnie coraz bardziej i to nie z powodu jakiejś choroby wenerycznej, tylko po prostu chciałem sobie zakutasić po staropolsku... Przeszedłem się po plaży w poszukiwaniu grubej ryby... ;) chcąc - nie chcąc natknąłem się na polską turystkę z Zakopanego.. Ojojoj - w okolicach mego fallusa zrobił się namiot kilkudziesięcio-centymetrowy - zupełnie jakbym wstawał rano... Nie wiem jak to zrobiłem, ale udało mi się zachęcić tą turystkę do pójścia w ustronne miejsce - co tu dużo mówić - zaproponowałem jej centralnie 100 baksów w zamian za mały striptizik lub małego lodzika - odrzuciła mą propozycję od razu, patrząc jednak na mnie błagalnym wzrokiem, wyznała mi, iż musi już pomału wracać do kraju, gdyż kończą się jej pieniądze na pobyt tutaj... Zlitowałem się nad biedną rodaczką - powtórzyłem propozycję. Teraz się zgodziła - więc strzeliłem jej centralnie na facjatę swe zgotowane płyny życiodajne... był to wspaniały wieczór... mogliśmy się wybawić na dyskotece, by później w nocy pobaraszkować w łóżku do rana....