Już prawie koniec lata, a nasze tyłeczki wciąż słabo opalone pomimo wizyty w Egipcie, Wiedniu i pozostałych zakątkach świata. Postanowiliśmy zażyć nieco kąpieli słonecznych w naszym polskim słonku. Uderzyliśmy ze znajomym nad jedną z plaż. Generalnie już na samym początku jednocześnie zauważyliśmy, że można by było jakąś laseczkę poderwać i zbałamucić. Było jeszcze bardzo wcześnie, jednak słońce już bardzo mocno grzało. O dziwo ludzi na plaży jak na lekarstwo. Szukaliśmy dogodnego miejsca na leżakowanie, gdy nagle usłyszeliśmy rozpaczliwe wołanie niewiasty o pomoc. Wzruszyliśmy się i czym prędzej pobiegliśmy w stronę dobiegającego głosu. Wyłowiliśmy pannę z opresji - okazało się, że zakręciła się pośród szuwarów i nie mogła wypłynąć na powierzchnię. Na szczęście nie daliśmy utonąć tak ślicznej lasencji. Nasze pyty coraz bardziej rozgrzane słońcem, a także kształtami uratowanej dziewczyny, stały się twarde jak skała... Położyliśmy się na kocyk - kobieta nadal była zziębnięta i rozchylając lekko nogi dała znak, abyśmy ją w jakiś sposób rozgrzali. Od razu wyczuliśmy sytuację i rozpoczęliśmy masaż jej zziębniętych części ciała. Chwilę później przeszliśmy do masażu oralnego, gdyż majteczki, które zakrywały jeszcze chwilę wcześniej jej soczystą cipkę jeszcze bardziej komplikowały całą sytuację. Wjechaliśmy między jej rozgrzane już uda i rozpoczęliśmy orgię nad jeziorem....