Jeżdżąc po Krakowie w poszukiwaniu papieru toaletowego, którego nagle zabrakło na naszym osiedlu, zajechaliśmy do Maka w wiadomym celu. Kumpel przyjechał do mnie ze Śląska, ma potrzebę, a tu taki numer... Przy okazji jeśli już postanowiliśmy poszukać tego niezbędnika przy każdym pisuarze, postanowiliśmy odnaleźć jakąś dupeczkę, w celu konsumpcji. Tak się przypadkowo zdarzyło, że tuż po wyjściu z Maka spotkaliśmy sympatyczną dupeczkę, z wiankiem papieru toaletowego na szyi. Panna okazała się Ślązaczką, zupełnie jak kumpel, który do mnie przyjechał. Zbierała kasę na PKS do pobliskiej miejscowość - Rabki. Jako że papieru toaletowego nigdy w domu i zagrodzie nie za dużo, takoż postanowiła opitolić srajtaśmę tubylcom ze 100% marżą, co pozwoliłoby jej na bezbolesną podróż do upragnionego miejsca docelowego. Zainteresowaliśmy się tymi rolkami srajtaśmy, a także i tą zgrabną Ślązaczką. Zabraliśmy ją na pokład naszego dyliżansu. Wtedy to ten nieśmiały z wyglądu kopciuszek, próbujący jeszcze przed chwila wcisnąć kit ludzikom w postaci kilku rolek srajtaśmy, począł szamotać swymi zębami rozporek kumpla, który aż zaniemówił z wrażenia i poddał się rozszalałej lecz sympatycznej Roksanie. Śląskim akcentem, lecz bez przejęzyczenia Roksana połknęła dość obfitą tego dnia spermę mojego kumpla, tym samym zastępując bank spermy i przyczyniając się do śródustrojowej eksterminacji plemników!